Misją Fundacji Edukacji Domowej jest dbanie o rozwój polskiej oświaty, w szczególności w zakresie spełniania obowiązku szkolnego poza szkołą. Zależy nam na tym, aby ta forma realizacji obowiązku szkolnego nie była traktowana jako problem administracyjno-finansowy. Naszym nadrzędnym celem jest to, aby w centrum wszelkich prób zmian w tym obszarze były przede wszystkim dzieci i zaangażowanie rodziców i szkół. Z tego powodu podejmujemy różne działania, których celem jest stworzenie otwartej i konstruktywnej przestrzeni do dialogu między decydentami politycznymi a społecznością edukacyjną. Jednym z takich zadań są wywiady z Posłami.
W ostatnim tygodniu przeprowadziliśmy fascynującą rozmowę z Posłem PO — Marcinem Józefaciukiem, który w tym roku objął mandat poselski i zasiada w Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Józefaciuk to nauczyciel z prawie 20 letnim stażem, wieloprzedmiotowiec, były dyrektor szkoły kształcącej w zawodzie “Zespół Szkół Rzemiosła im. Jana Kilińskiego w Łodzi”. Jego specjalnością są język angielski, informatyka, w-f, etyka, przedmioty optyczne, rewalidacja, język polski, fizyka. Ta długa lista brzmi niczym wyzwanie dla przeciętnego człowieka, jednak dla niego to codzienność. To nie tylko człowiek edukacji, ale także miłośnik sportu, który zdobył tytuł ultramaratończyka.
Nasza przedstawicielka Gabriela Letnovska poruszyła z nim kwestie trudności funkcji dyrektora, jego zdania nt. edukacji domowej czy pomysłu na zmiany w szkole.
Gabriela Letnovska:
Skąd pomysł, żeby startować w wyborach?
Marcin Józefaciuk:
Tak naprawdę ten pomysł nie był do końca moim. Jestem spoza świata polityki, w ogóle się nią nie zajmowałem, wręcz ją obchodziłem, bo uważam się za osobę, która lubi współpracować ze wszystkimi, a nie zamykać się ze względu na czyjeś przekonania. Jednego dnia zostałem zaproszony na spotkanie i otrzymałem propozycję startowania w wyborach. Wtedy to zdecydowałem, że mogę wiele dobrego zrobić, wnieść nowy powiew do tych ciemnych, zakurzonych sal, pokazać, że polityka nie jest brudna, że nie trzeba być politykiem, aby być w Sejmie, tylko tak naprawdę głosem ludzi, sercem. Pomyślałem, że da mi to możliwość naprawdę zmiany Polski, polskiego myślenia o sobie i zmiany spojrzenia innych państw na nas. Zależało mi, aby po wygranej opozycji ludzie spoza Polski zaczęli zauważać, że nasz kraj zaczyna się zmieniać, otwierać. Tutaj nie chodzi mi o to, aby nagle zmienili się o 180 stopni, ale żebyśmy byli krajem otwartym na inne spojrzenia i żebyśmy byli reprezentantami ludzi. Pomimo tego, że jestem starzej urodzony czuję się jak pokolenie Z. Myślę, że mogę być ich reprezentacją w Sejmie.
Gabriela Letnovska:
Jesteś osobą z inną perspektywą — perspektywą pracy w szkole. Z jakimi największymi trudnościami mierzyłeś się podczas prowadzenia placówki?
Marcin Józefaciuk:
Na moją kadencję chyba padło wszystkie siedem plag egipskich, ponieważ były to strajki nauczycieli, pandemia, wojna na Ukrainie. Także termomodernizacja, ponieważ przejąłem budynek niemalże drewniany — w środku był wyłożony boazerią, okna były stare. Dlatego taki 50 letni budynek ztermomodernizowałem i pozyskałem kolejne obiekty. W ten sposób rozbudowywałem szkołę. To wszystko było trudne, ale wiedziałem, że bycie dyrektorem, to nie będzie najłatwiejsza rzecz. Największe jednak trudności były emocjonalnymi — próby samobójcze moich uczniów czy uczennic, rozmowy z rodzicami nieakcpetującymi swoich dzieci, czy z nauczycielami, którzy także mieli problemy. Szalę przeważyła wojna na Ukrainie, która wybuchła w czasie mojego ostatniego roku w roli dyrektora. To wtedy zdecydowałem, że nie chcę już nim być. Po wybuchu wojny od razu zaproponowałem Pani prezydent naszego miasta, że mogę udostępnić jeden budynek szkolny dla uchodźców, a dzieci możemy kształcić. Przez mój gabinet przeszło kilkaset rodzin z dziećmi. Było to bardzo duże emocjonalne wyzwanie. Spędzałem siedem dni w szkole, przyjmując nowe rodziny. Szybko uczyłem się ukraińskiego, aby łatwiej było im zaufać mi. Gdy rozmawiałem z rodzinami uchodźczymi, które pokazywały mi zdjęcia, filmy, to było bardzo ciężkie. Prowadzenie szkoły jest trudnym zadaniem, ale wszyscy się na to zgadzamy. Jednak cały bagaż emocjonalny, który dodatkowo później się dostaje, to jest coś najcięższego.
Gabriela Letnovska:
Czyli nawet nie kwestie administracyjne?
Marcin Józefaciuk:
W żadnym wypadku.
Gabriela Letnovska:
Masz już duże doświadczenie w działaniu w szkole od środka, a co osobiście chciałbyś zmienić w pierwszej kolejności w polskiej szkole?
Marcin Józefaciuk:
Niestety to, co bym chciał, a co bym mógł zmienić to dwie różne rzeczy. Najważniejsze w tym momencie są podwyżki dla nauczycieli i administracji. I z tym wszyscy na polskiej scenie politycznej się zgadzają. To, co później chciałbym zrobić, to jest rozpoczęcie rozwijania szkół, otwierania, wietrzenia. Współpraca z organizacjami pożytku publicznego, wprowadzenie logicznych ngo-sów, które będą wybierane przez szkoły ze względu na ich zapotrzebowanie i środowisko lokalne. Oddawanie większej autonomii środowiskom szkolnym, dzieciom, nauczycielom, rodzicom i innym partnerom, z którymi szkoła współpracuje, żeby to oni tworzyli szkoły marzeń, a nie żeby podporządkowali się pod rząd czy Państwo. Państwo ma za zadanie pokazać, jakie standardy powinien posiadać wzorowy uczeń po wyjściu ze szkoły. Sama szkoła jest po to, żeby ustalić jak chce to osiągnąć w środowisku lokalnym. Po to są właśnie specjaliści, żeby wiedzieli, co jest potrzebne w danym miejscu. My nie chcemy reformować szkoły, bo to ostatnie miejsce, które potrzebuje nagłych zmian. Zbyt wiele ich się zadziało w ostatnich latach. My chcemy transformacji szkoły — delikatnej ale stanowczej, która będzie poparta współpracą, wymianą doświadczeń. Chcemy szkoły, która będzie akceptowana przez ludzi, którzy później będą dokonywać tych ewolucji. Chcemy poprzez dialog dowiedzieć się, jak środowisko widzi zmiany i albo się z tym zgodzimy, albo będziemy dyskutować, szukać wspólnego wyjścia. To w taki sposób chcemy pracować. To jest coś, co już teraz robimy, między innymi uczestnicząc na Szczycie SOS dla Edukacji. Pojawiło się tam wielu polityków i polityczek, aby pokazać, że widzimy sens w otwieraniu się szkoły.
Gabriela Letnovska:
To bardzo ciekawa perspektywa, żeby dawać możliwość szkołom rozwijać swoją edukację w zależności od potrzeb lokalnych. Mówiłeś jednak o standardach, które powinny być zaproponowane przez rząd. Jaki według Ciebie powinien być pierwotny cel szkoły? W tym momencie mamy model uczenia się na pamięć. Jak to według Ciebie powinno wyglądać?
Marcin Józefaciuk:
Niestety funkcją szkoły nawet nie jest uczenie się na pamięć, bo większość osób niestety uważa, że funkcją szkoły jest bardziej opieka nad dzieckiem, kiedy rodzic jest w pracy, niż funkcja kształceniowa. Moim zdaniem szkoła powinna być miejscem, które kształci i kształtuje. W żadnym wypadku nie naucza czy uczy. Szkoła powinna w końcu zacząć kształtować umiejętności miękkie, kompetencje przyszłości, umiejętność wyszukiwania i selekcjonowania informacji, nie pamięciówkę. Ważne jest skąd wezmę informację i czy będę je umieć wyselekcjonować. A jeżeli chce się w czymś specjalizować, to i tak się z chęcią wszystkiego nauczę. Szkoła powinna pokazać uczniom i uczennicom bardzo wiele ścieżek dojścia do swojej pasji. Szkoła ma być bezpiecznym miejscem, bo rodziny niestety nie mają wiele czasu, żeby pokazywać te pasje, z których dziecko będzie w stanie wybrać sobie swoje. Astronomia, taniec, judo — te i inne aktywności dziecko powinno próbować. Oczywiście tylko jeśli jest chętne, bez przymuszania. Szkoła jest od tego, żeby przygotować świadomą, zarówno politycznie, jak i patriotycznie osobę, która jest w stanie wybrać swój światopogląd i bronić się. To od placówki należy wspieranie wspaniałego, otwartego Polaka, który jest dumny z tego, że pochodzi z Polski, ale również jest takim kosmopolitycznym Polakiem. Rozumie to, co dzieje się na zewnątrz, akceptuje inne osoby, broni swojej polskości. To właśnie od tego jesteśmy też my, będąc wybranymi przez ludzi, żeby Polska się rozwijała.
Gabriela Letnovska:
W Fundacji Edukacji Domowej także jesteśmy takiego zdania, że szkoła powinna się rozwijać w tym kierunku, dlatego też nas tak bardzo pasjonuje działanie w edukacji domowej. To właśnie spełnianie obowiązku szkolnego poza szkołą jest rozwiązaniem dla tych, którzy nie znajdują tego w szkole, w systemie klasowo-lekcyjnym. Stąd też tak dynamiczny wzrost zainteresowania edukacją domową, alternatywną. Rok do roku obserwujemy od kilku do nawet kilkunastu tysięcy nowych uczniów w edukacji domowej. Na ten moment jest ich około 50 tysięcy. Co sądzisz o spełnianiu obowiązku szkolnego poza szkołą i o wzroście zainteresowania tą formą nauki?
Marcin Józefaciuk:
Tutaj muszę przyznać, że jestem zarówno dużym zwolennikiem, jak i przeciwnikiem. Jeżeli edukacja domowa prowadzona jest przez świadomego rodzica i świadome dziecko, które ma do tego warunki w domu, to jest to dobre. Oczywiście w edukacji domowej potrzebujemy kontaktu z rówieśnikami między innymi po to, aby dziecko mogło zwiększać swoją odporność przez wymianę zarazkami z innymi uczniami. Jeżeli kontakt społeczny zostanie zapewniony, to edukacja domowa naprawdę jest dobrą metodą na spełnianie obowiązku szkolnego. Dla mnie każdy sposób edukowania, jeśli jest świadomy, jest dobry, bo tutaj chodzi o to, żeby zarówno wiedza, jak i kompetencje wzrastały, żeby wykorzystywać maksymalną ilość swojego potencjału. Niestety zdarzają się przypadki, gdzie edukacja domowa jest wykorzystywana, czyli są tacy uczniowie, uczennice, którzy nie spełniają się w szkole ze względu na lenistwo i przechodzą na nauczanie domowe, ponieważ nie chce im się uczyć. Oczywiście są też takie jednostki, które naprawdę rozwinęły się podczas takiej nauki. Tak więc wszystko zależy od podejścia osoby i od świadomego otoczenia. Łatwo jest komuś przypiąć łatkę chodzenia do “szkoły online”, w której w ogóle się nie uczy, jednak to tylko niektóre przypadki i trzeba o tym pamiętać. Dochodzi do pewnych wynaturzeń, ale rzeczywiście edukacja domowa niesie za sobą bardzo wiele możliwości i korzyści, jeśli tylko wszyscy uczestnicy tego procesu są świadomi pewnych zagrożeń.
Gabriela Letnovska:
To prawda. Warto też tutaj dodać, że edukacja domowa nie zawsze jest online. Możliwości jest wiele. Czasami są to szkoły alternatywne z zajęciami na żywo.
Marcin Józefaciuk:
Tak, jak najbardziej. Dlatego mówię o tej świadomości, bo to tak naprawdę rodzice mają zapewnić cały proces nauczania, kształcenia i później jednak każde dziecko musi zdać egzamin końcoworoczny. Reasumując, każda forma świadomie wybrana, dostosowana do umiejętności i potrzeb ucznia, która go rozwija jest dobra.
Gabriela Letnovska:
Dlatego potrzebujemy dokształcać także rodziców w tym temacie.
Marcin Józefaciuk:
Dokładnie! Dodatkowo, także środowisko, żeby rodzice i dziecko nie mierzyli się z hejtem i problemami, tylko dlatego, że są w edukacji domowej.
Gabriela Letnovska:
My jako fundacja mamy duże wyzwanie, aby zmienić wizerunek edukacji domowej. Uświadamiać też tych, którzy zajmują się edukacją domową, albo ją wybierają, o tym, że niesie ona za sobą ogromną odpowiedzialność. Mam jeszcze pytanie związane z twoim członkostwem w Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Najpierw muszę przyznać, że cieszymy się, że pojawiła się tam osoba rzeczywiście powiązana z edukacją. Jakie widzisz możliwości działania w komisji edukacji? Czy mieliście już pierwsze spotkania?
Marcin Józefaciuk:
Mieliśmy nawet nie jedno. Po kilku rozmowach i spotkaniach czuję się, jakbym po prostu zyskał bardzo wielu fajnych przyjaciół, którzy myślą w takim samym kierunku i w podobny sposób jak ja. Ciągle mówimy i wczoraj także to padło na szczycie SOS dla Edukacji — jeżeli jest jakakolwiek fundacja, organizacja, jakiś podmiot zewnętrzny chętny do współpracy, to jesteśmy otwarci. To pierwsza rzecz, którą przewodnicząca Szumilas powiedziała. Otworzyła komisję dla działań organizacji i fundacji, zaprasza wszystkich, którzy mają coś logicznego do powiedzenia, mają chęć współpracy. To jest pierwsza rzecz, którą zrealizowaliśmy.
Gabriela Letnovska:
Wyprzedziłeś nawet moje kolejne pytanie, ponieważ chciałam zapytać czy obecna komisja jest otwarta na dialog ze społecznością.
Marcin Józefaciuk:
My tego oczekujemy, potrzebujemy i chcemy. To nawet nie jest kwestia otwartości, ale jest to sprawa naszych potrzeb i zrozumienia problematyki z innej strony. My bez Was nie będziemy w stanie przeprowadzić dobrych zmian, bo to Wy dotykacie sedna problemu. Potrzebujemy współpracy, bo inaczej znowu zrobimy coś, co działo się przez osiem lat, bo będziemy myśleć, że wiemy. A tutaj chodzi o to, żebyśmy naprawdę wiedzieli.
Podsumowując naszą rozmowę z Marcinem Józefaciukiem, nie sposób nie zauważyć ogromnej różnorodności jego doświadczeń i pasji. Jego zaangażowanie w edukację, zarówno jako nauczyciela, dyrektora szkoły, jak i obecnie jako członka Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży rzuca nowe światło na kwestie związane z polskim systemem edukacyjnym. Zapraszamy do śledzenia dalszych działań Marcina Józefaciuka w obszarze edukacji, które obiecują być fascynującym doświadczeniem, pełnym wyzwań i nowych pomysłów. Jego zaangażowanie w rozwój polskiego systemu edukacyjnego jest inspiracją dla wszystkich, którzy pragną pozytywnych zmian w tym obszarze.
Źródło zdjęcia: Profil Posła na platformie Facebook.