Blog

Skandynawski model wychowawczy

Skandynawski model wychowawczy różni się w dosyć znacznym stopniu od innych europejskich, w tym od naszego rodzimego – polskiego – wzorca wychowywania dzieci. Zagłębiając się w metodykę skandynawskiego wychowania, z jednej strony można odnieść wrażenie, że jest ona mocno zaskakująca, niekiedy wręcz kontrowersyjna. Przykładem tego może być głośny ostatnio temat interwencji norweskiego Urzędu Ochrony Praw Dziecka – Barnevernet.  Natomiast  z drugiej strony znajdą się osoby, które będą twierdzić, że jest to jedyne słuszne podejście do sposobu wychowania dziecka i ma na nie najlepszy możliwy wpływ spośród wszystkich dostępnych rodzicowi opcji. Ta druga część uważa, że powinno się iść śladem systemu z Północy i wdrażać te sposoby do ojczystych modeli wychowawczych. Jak jest naprawdę? Jak model skandynawski wygląda w praktyce? Co stoi za taką, a nie inną metodą? Czy skandynawskie podejście do wychowywania dziecka jest jedynym słusznym wyjściem? Czy ma ono jakieś wady?

Skandynawski model wychowania można zaklasyfikować jako model nieautorytarny. Oznacza to, że dziecko i rodzic powinni być postrzegani jako równi sobie – należy ich relację traktować raczej partnersko niż jako zestawienie: nieomylny autorytet-jednostka o niższej pozycji, która ma się podporządkować. To przejawia się na wielu płaszczyznach, nie tylko w domu, ale m.in. poprzez mówienie na „ty” do osób starszych (czy do takich o wyższym statusie społecznym – według naszego postrzegania pozycji społecznych). Ponieważ wszyscy są sobie równi – nie ma lepszych i gorszych, a tym samym nie ma potrzeby wywyższania kogokolwiek specjalnym tytułem czy zwrotem. To jest pierwsza zasadnicza różnica pomiędzy sposobem wychowywania dzieci w Skandynawii, a wychowywaniem ich w Polsce, gdzie zazwyczaj od najmłodszych lat dziecko dorasta w przekonaniu o nieomylności autorytetu rodzica oraz innych osób i jednostek, mających wpływ na jego wychowanie.

Konsekwencją partnerstwa rodzica i dziecka jest też to, że ma ono znacznie szerszy zakres możliwości pod względem podejmowania decyzji przez samego siebie, przez co także od najmłodszych lat budowany jest jego indywidualizm. Rodzic zaś jest od tego, by zapewnić należytą opiekę i bezpieczeństwo, a nie, aby narzucić ścieżkę, którą koniecznie musi podążać jego pociecha. Jeśli przykładowo maluch chce akurat wspinać się na drzewo – ma do tego prawo. Jeśli spadnie i się potłucze – będzie to naturalna konsekwencja jego wyboru, lecz na pewno nie czyn, zasługujący na karę, co niejednokrotnie mogłoby się zdarzyć w rodzinach o innym modelu wychowania. Skandynawowie unikają karania dzieci, bowiem priorytetem jest dla nich szczęście i wolność dziecka, a nie pokazanie dominacji dorosłego. W skandynawskim modelu wychowawczym chodzi o eksponowanie wartości dziecka i o traktowanie go z godnością – tak, by mu nie umniejszano jedynie z powodu bycia małym i jeszcze niedoświadczonym.

Kwestia opiekuńczości i zapewnienia bezpieczeństwa również postrzegana jest na Północy nieco inaczej. Wystarczy tu choćby prosty przykład dotyczący ubioru i przebywania na świeżym powietrzu – norweskie czy szwedzkie dzieci przebywają na zewnątrz bez względu na warunki pogodowe, a jak wiemy północny klimat może być znacznie surowszy od naszego. Znane są nawet przypadki wychodzenia na spacery z maluchem w wózku (przy czym warto zwrócić uwagę na to, że tak samo często widok ten dotyczy matek jak i ojców, ponieważ role społeczne w tej kwestii są również bardziej zatarte niż u nas) podczas siarczystego mrozu, co nie stanowi w opinii rodzica żadnego problemu dla zdrowia dziecka. Jak to mawiają Norwedzy: “Det er ikke dårlig vær, bare dårlig klær”, co w tłumaczeniu na polski oznacza “Nie ma złej pogody, a jedynie złe ubrania”. Czy przykładowo stereotypowa polska babcia byłaby zadowolona, jeśli jej małoletni podopieczny przebywałby w środku ostrej zimy na kilkugodzinnym spacerze, by wypracowywać sobie odporność na ekstremalne warunki? Można mieć co do tego spore wątpliwości, ale właśnie na tym polegają różnice wychowawcze determinowane zarówno inną kulturą, mentalnością jak i warunkami zewnętrznymi.

W systemie szkolnym też możemy znaleźć kilka istotnych różnic. Jedną z nich jest choćby to, że skandynawskie dzieci dosyć długo rozliczane są z przedmiotów szkolnych oceną opisową. Bywa i tak, że klasyczne oceny w skali sześciostopniowej (A-F) pojawiają się dopiero w szóstej klasie szkoły podstawowej (przykład Szwecji). Z kolei w Norwegii często mówi się, iż nie ważny jest rezultat czyichś starań, lecz sam fakt, że ktoś się czegoś w ogóle podjął. Zarówno szkoła jak i rodzice wspierają dzieci w zmaganiach zdobywania nowej wiedzy, tak aby uzyskiwały większą pewność siebie, przy czym w samej szkole nadrzędną wartością jest równość (co jest ogólnie przyjętym hasłem krajów skandynawskich, zarówno na płaszczyźnie szkolnej, zawodowej czy prywatnej). I tutaj znowu powracamy do skracania dystansu pomiędzy dorosłym a dzieckiem, no bo w końcu jeśli wszyscy są sobie równi, to dotyczy to zarówno kobiet i mężczyzn, ale też dorosłych i dzieci, albo nauczyciela i ucznia. Po raz kolejny okazuje się, że na Północy podział ról nie jest szczególnie widoczny, a jedne z ważniejszych kwestii nauczanych w szkole to współpraca i grupowe rozwiązywanie problemów, ale z pewnością nie rywalizacja. Tym sposobem skandynawski model wychowania uczy dziecko zarówno budować indywidualizm, ale paradoksalnie też wpaja wartości społeczeństwa kolektywnego. 

Nie wszystko jest jednak takie kolorowe jakby zdawać się mogło na pierwszy rzut oka. Dla kontrastu przytoczę tu fragment książki “Szczęśliwy jak łosoś” autorstwa Anny Kurek:

“Norweskie dzieci potrafią wykonywać zadania polegające na rozpoznawaniu drzew w lesie, chodzą na wycieczki i biorą udział w dniach sportu czy pieczenia gofrów. Jeśli jednak spojrzymy na osiągnięcia norweskich uczniów w takich dyscyplinach, jak matematyka, geografia czy biologia, to sprawa nie wygląda niestety już tak różowo. Norweskie dzieci wypadają bardzo słabo na testach semestralnych, a i tych robi się z roku na rok coraz mniej. Kolejne szkoły (dotyczy to zwłaszcza szkół podstawowych) rezygnują z tradycyjnego systemu oceniania i sprawdzania wiedzy na rzecz rozmowy z uczniem i rodzicami. Choć politycy i instytucje edukacyjne tłumaczą to chęcią minimalizowania stresu i rozwijania w dzieciach umiejętności komunikacyjnych, sami rodzice zdają się tymi zmianami zmartwieni. Co jakiś czas internet obiegają kontrowersyjne opinie ojców i matek na temat niskiego poziomu edukacji w norweskich szkołach. Głosy te są postrzegane jako ekstremalne, ponieważ najczęściej padają z ust mieszkających w Norwegii cudzoziemców, którzy porównując norweski system szkół do tego z ich krajów, dochodzą do bardzo ponurych wniosków.”

Na koniec należy pamiętać, że pewne metody i sposoby są uwarunkowane przez historię i kulturę danego kraju. Ciężko więc stwierdzić jednoznacznie, że któryś system będzie lepszy, a inny gorszy, ponieważ każdy z nich dostosowany jest do innych warunków i innego społeczeństwa. Z pewnością warto jednak zgłębiać wiedzę o różnych sposobach kształcenia i o różnych modelach wychowania. Po pierwsze, będzie to przydatne zwłaszcza w sytuacji, w której kształcenie i wychowanie dziecka odbywa się w innym niż rodzimy kraj, gdzie kultura, metodyka i system będzie zupełnie inny.  Po drugie każde dziecko jest na swój sposób wyjątkowe i wymaga indywidualnego podejścia – w jednym systemie może się ono odnaleźć lepiej, a w innym nie, jedna metoda może umożliwić mu bardziej wymierne efekty, a inna wręcz przeciwnie. Dlatego nie dajmy się zwariować i pamiętajmy o tym, że nie ma jednego idealnego sposobu na wychowanie, który gwarantowałbym odgórnie odniesienie sukcesu na tej płaszczyźnie.

Przygotowała: Justyna Kadulska

Wpłać darowiznę
Wpłać
Darowiznę

Jeżeli nasze działania są dla Ciebie wartościowe, wesprzyj nas i miej wpływ na edukację domową w Polsce!