Tomasz Konik jest tegorocznym maturzystą, absolwentem Chrześcijańskiej Szkoły Emmanuel w Krakowie. W edukacji domowej spędził zerówkę, 8 klasę szkoły podstawowej oraz całe liceum. Jest pasjonatem nauk ścisłych, szczególnie astronomii i astrofizyki, a także miłośnikiem polityki, prawa i muzyki.
Monika Chorąży: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z edukacją domową?
Tomasz Konik: Po raz pierwszy z edukacją domową zetknąłem się już w zerówce, kiedy to moi rodzice podjęli decyzję o realizacji jej w tej formie nauki. Po tym roku poszedłem jednak do tradycyjnej szkoły, a pomysł edukacji domowej zrodził się ponownie gdzieś w okolicach 5 klasy podstawówki. Nie wiedzieliśmy jednak z rodzicami jak to rozwiązać, rodzice mieli obawy co do przejścia ze standardowego systemu do edukacji domowej. Jednakże gdy byłem w 7 klasie wybuchła pandemia, rozpoczęło się nauczania zdalne, przez co mogłem mieć “próbkę” tego, jak może wyglądać edukacja domowa. I takim sposobem już 8 klasę oraz całe liceum spędziłem poza szkolną ławką.
MC: Czy w takim razie, skoro niejako zainspirowana zdalnym nauczaniem, twoja edukacja domowa opierała się na wykorzystywaniu nowoczesnych technologii, platform edukacyjnych?
TK: Niekoniecznie. U mnie w szkole nauczanie zdalne wyglądało w taki sposób, że większość nauczycieli po prostu przesyłała jakie materiały mamy przerobić, jakie zadania zrobić i do popołudnia odesłać. Tak więc praca była wtedy w większości indywidualna, z użyciem Internetu i podręczników. I myślę, że było to podobne do tego, co później finalnie wykorzystywałem w edukacji domowej. Moja praca była oparta głównie o książki, podręczniki, bo z nich po prostu lubię się uczyć. Korzystałem również jednak z lekcji dodatkowych, kursów, platform edukacyjnych – zwłaszcza jeżeli chodzi o przygotowanie do egzaminów. Przy nauce hiszpańskiego bardzo dużo korzystałem z pomocy znajdujących się w Internecie. Był on też przydatny przy szukaniu dodatkowych treści z matematyki, ale to już w ramach rozwijania zainteresowań.
MC: Ile czasu dziennie przeznaczałeś na naukę?
TK: To na pewno zależało w dużej mierze od sytuacji, w której byłem – czy egzamin już się zbliżał, czy był to raczej standardowy dzień w edukacji domowej. Myślę jednak, że jakby to uśrednić, dziennie spędzałem 3-4 godziny dziennie na naukę. Wiadomo, były dni w których totalnie nie zaglądałem do książek, inne gdzie tylko powtórzyłem materiał, ale i takie ze “sprintami” do egzaminu.
MC: Jak wspominasz egzaminy? Czy napotkałeś jakieś trudności w nauce?
TK: Myślę, że akurat w szkole do której chodziłem egzaminy były na całkiem wysokim poziomie, jednakże nie wydaje mi się bym kiedykolwiek miał jakiś większy problem z ich zaliczeniem. Jedynym większym wyzwaniem mógł być język hiszpański. W podstawówce uczyłem się języka niemieckiego i dopiero w liceum zdecydowałem się na zmianę na hiszpański. Przy czym na początku trochę sobie poluzowałem naukę i potem trudno było mi nadgonić zaległości, stąd trudności i wspomniane “sprinty” przed egzaminami. Ogólnie mam wrażenie, że dość ciężko jest nauczyć się drugiego języka obcego bez regularnego wsparcia, nawet w postaci dodatkowych kursów. I wiadomo, trudniejsze egzaminy były z przedmiotów rozszerzonych – ale to ze względu na obszerniejszy zakres materiału do opanowania.
Jeżeli chodzi o egzaminy ustne to przybierały one formę obszernej odpowiedzi na trzy pytania z listy, którą wcześniej otrzymywaliśmy ze szkoły. Nie było więc odpytywania z najmniejszych szczegółów, a raczej sprawdzano przekrojową wiedzę i umiejętności samodzielnego formułowania wniosków. Egzaminy ustne były również dobrym sprawdzianem przed maturą, w niektórych latach na egzaminie z polskiego wśród pytań znajdowały się pytania z listy maturalnej, co z pewnością ułatwiło zapoznanie się z ich formą.
MC: W takim razie, skoro raczej miło wspominasz egzaminy, czy było coś, co mógłbyś uznać za minus edukacji domowej?
TK: Szkolne wycieczki. Nawet nie ze względu na to, że nie mogłem w nich uczestniczyć czy placówka przyjazna edukacji domowej ich nie organizowała. Niestety, ze względu na małą frekwencję wśród uczniów mojej szkoły były one często odwoływane, nawet na ostatnią chwilę. Zauważyłem, że duża część uczniów w edukacji domowej żyje swoim życiem i czasami ma niewiele interakcji ze szkolnym środowiskiem.
MC: Zgadza się, czasami mówi się nawet, że osoby w edukacji domowej stają się aspołeczne.
TK: Często spotykałem się z takim stereotypem, ale jestem przykładem, że da się go obalić. Edukacja domowa daje możliwości nawiązywania kontaktów z ludźmi, z którymi chcesz ten kontakt nawiązywać. Nie ma czegoś takiego, że musisz siedzieć przez wiele godzin dziennie z ludźmi którzy są w twojej klasie, sali i mimowolnie spędzać z nimi czas. W edukacji domowej jesteś panem swojego losu. W mojej szkole, poza tymi wycieczkami, było wiele okazji do spotkań integracyjnych, choćby w czasie egzaminów końcowych – zawsze między egzaminami ustnymi było miejsce na rozmowy z innymi uczniami. Ja raczej starałem się uczestniczyć w życiu szkolnym, udało mi się nawet współorganizować pierwszą w historii szkoły pełnoprawną studniówkę – został wynajęty lokal, był dj. Wcześniej zazwyczaj miała ona formę spotkania w szkole, do 22, z poczęstunkiem zorganizowanym przez rodziców i nauczycieli.
Trzeba jednak pamiętać, że znajomości można nawiązywać w innych miejscach, na przykład uczęszczając na zajęcia związane z zainteresowaniami czy realizując swoje pasje. Jeżeli tylko ktoś nie zamyka się na ludzi to i na edukacji domowej może zbudować silne relacje.
MC: Jakie inne plusy edukacji domowej, poza możliwością doboru znajomych, zauważyłeś?
TK: Przede wszystkim dużo wolnego czasu na rozwój zainteresowań. Już od kilku lat interesuje się fizyką, astronomią, astrofizyką i z tymi obszarami chciałbym związać swoją przyszłość. Czas zyskany dzięki edukacji domowej dał mi wiele możliwości, na przykład uczestnictwa w wykładach otwartych na uczelniach, gdzie chodząc codziennie do szkoły nie miałbym takiej szansy. Mogłem również działać społecznie: w szkolnym kole wolontariatu, ale i udzielając się w Zwolnionych z Teorii. Jeden z projektów w ramach Zwolnionych z Teorii realizowałem z trzema osobami ze szkoły. W tegorocznej edycji byłem częścią zespołu stworzonego z osób z całej Polski, poznanych przez Internet – zrealizowaliśmy projekt właśnie dotyczący samorealizacji, rozwoju pasji i otrzymaliśmy za niego srebrną nagrodę. Była to też świetna okazja do nawiązania kontaktów z osobami z innych miast, również zaangażowanych społecznie.
Wolny czas przeznaczałem też na inne aktywności, również te bardziej rozrywkowe. Interesuję się muzyką (w tym jej historią), zbieram płyty, jeżdżę na koncerty. Miałem również okazję spróbować swoich sił na planach filmowych, serialowych, dorabiając sobie jako statysta.
Plusem edukacji domowej jest po prostu wolność, nie trzymają Cię ramy szkolne – możesz sobie zaplanować czas tak jak chcesz, możesz gdzieś wyjechać, ale i zrobić sobie przerwę jeżeli akurat nie czujesz się dobrze fizycznie czy psychicznie.
MC: Dużo mówisz o zyskaniu przestrzeni na wszechstronny rozwój zainteresowań. Jakie masz plany na przyszłość?
TK: Astronomią zacząłem interesować się w czasie pandemii, oglądając filmiki popularnonaukowe na youtubie. Stała się to moja pasja, prowadziłem nawet z koleżanką o podobnych zainteresowaniach profil na Instagramie poświęcony fizyce i astronomii. W związku z tym planuję studiować astronomię lub fizykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, jeszcze się waham który kierunek ostatecznie wybiorę. Tutaj decyzja jest między nauką od razu tego, z czym chcę wiązać swoją przyszłość, a chęcią poznania w pierwszej kolejności fizyki z szerszej perspektywy. Nie wiem czy można nazwać to marzeniami czy planami, ale chciałbym skończyć studia, a potem kontynuować zdobywanie wiedzy poprzez doktorat oraz pracę naukową na uczelni. Na razie jednak dbam o rozwój tej pasji, biorąc na przykład udział w wieczorach organizowanych w obserwatorium czy patrząc w niebo przez teleskop, który posiadam w domu.
MC: W takim razie trzymamy kciuki za satysfakcjonujące wyniki matur i pozytywną rekrutację na studia! I na koniec, czy masz jakieś rady dla obecnych uczniów edukacji domowej?
TK: Korzystajcie z czasu i możliwości, które macie dzięki edukacji domowej – rozwijajcie swoje zainteresowania i spędzajcie ten okres z pożytkiem dla Was. Nie bójcie się popełniać błędów. Najważniejsze jest to, co zostaje w głowie, a nie z jaką oceną skończy się na świadectwie.
Proponowane wpisy
Opinia Fundacji na temat „Rozporządzenia Ministra Edukacji w sprawie sposobu podziału łącznej kwoty potrzeb oświatowych między jednostki samorządu terytorialnego w roku 2025.”
Badanie online w publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej