Blog

Czy przyszłość edukacji domowej jest zagrożona?

Czy przyszłość edukacji domowej jest zagrożona?

Od kilku miesięcy, jednym z najgłośniejszych tematów w Polsce jest wprowadzana właśnie w życie reforma oświaty. Powrót do systemu sprzed 1999 roku, zmiana podstawy programowej, panika wiązana z brakiem podręczników, na których podstawie zostanie przygotowany materiał szkolny oraz niepewna sytuacja nauczycieli, skutecznie odciągają uwagę od jeszcze jednego, równie istotnego problemu. Tym problemem jest zmiana zasad funkcjonowania edukacji domowej – nieodłącznego elementu polskiego systemu oświaty. Niestety ostatnio traktowanego nieco po macoszemu.

Zmiany i utrudnienia zaczęły się od 2016 roku, kiedy to dotacja na dzieci w nauczaniu domowym została zmniejszona o 40% kwoty, czyli prawie o połowę. Zmiany były tłumaczone faktem, że szkoły nie ponoszą kosztów związanych z opieką nad dzieckiem w placówce szkolnej, więc nie ma potrzeby, by do szkoły trafiały pełne środki. Co jednak stało się z tymi pieniędzmi? Czy trafiły do rodziców, którzy odciążając szkołę, wzięli na swoje barki kształcenie swoich pociech i zrezygnowali z pracy zawodowej? Część rodzin, które zdecydowało się na nauczanie domowe mieszka daleko od szkoły, do której dziecko będzie musiało przyjechać na egzamin klasyfikacyjny, wsparcie ich podróży choć częścią tych środków z pewnością byłoby potrzebne. Wiele dzieci spełniających obowiązek szkolny w edukacji domowej to dzieci mieszkające poza granicami naszego kraju. Ich rodzice podejmują karkołomne zadania decydując się na to, by ich dziecko poza spełnianiem obowiązku szkolnego w kraju pobytu, realizowało także polską podstawę programową.

Rodzice jednak się nie poddają, a co robi nasz system oświaty dla nich? Rzuca im kolejne kłody pod nogi. A właściwie całą serię kłód, którą „oferuje” reforma edukacji względem edukacji domowej. Po pierwsze, postanowiono wprowadzić rejonizację wojewódzką. Co to oznacza w praktyce? Oznacza to przede wszystkim naruszenie przepisów Konstytucji RP, która mówi o równym dostępie do edukacji dla każdego. Po zmianie przepisów, rodzic nie będzie mógł sam wybrać szkoły dla swojego dziecka, ale zostanie mu ona narzucona. Dojdzie do kuriozalnych sytuacji, w których np. dziecko, które zacznie swój obowiązek szkolny teraz, nie będzie mogło pójść ze swoim starszym rodzeństwem do pobliskiej szkoły, ponieważ systemowo zostanie przypisane do innej. Wszystko dlatego, że szkoła, która jest blisko niekoniecznie jest szkołą rejonową.

Z rejonizacją jest bezpośrednio związany drugi problem. Otóż każdemu rejonowi są przyporządkowane publiczne poradnie psychologiczno-pedagogiczne, które mają otrzymać monopol na wydawanie opinii, także dla dzieci w nauczaniu domowym. Podobnie jak bywa z wieloma publicznymi instytucjami, najczęściej jest ich za mało i na swój termin trzeba czekać bardzo długo. Dlatego do tej pory rodziny mogły zasięgać opinii poradni niepublicznych, które przecież zatrudniają takich samych specjalistów, a w dodatku działają dużo szybciej.

To wszystko sprawia, że rodzic, który bierze na siebie niełatwy obowiązek samodzielnego edukowania i kształtowania swojego dziecka, będzie miał jeszcze bardziej utrudnione zadanie. Mam jednak nadzieję, że nie zniechęci ich to do dalszego działania w edukacji domowej i wspierania swoich dzieci w zdobywaniu wiedzy i poznawaniu świata.

 

mgr Agnieszka Michalak,

nauczyciel języka polskiego

Wpłać darowiznę
Wpłać
Darowiznę

Jeżeli nasze działania są dla Ciebie wartościowe, wesprzyj nas i miej wpływ na edukację domową w Polsce!